FLEX Alumni wspierają uchodźców z Ukrainy

Kaja Figlarska, FLEX Alumna '16

“Urodziłam się w Przemyślu - jednym z najbliżej położonych miast do granicy z Ukrainą. Pod koniec lutego, zaraz po mojej sesji egzaminacyjnej, pojechałam odwiedzić mamę na dwa tygodnie. I wtedy rozpoczęła się wojna. Mamy XXI wiek, a wojna toczy się w sąsiadującym z nami państwie. Nie mogłam w to uwierzyć. Większość Polaków widziała przed sobą obrazy uciekających przed wojną Ukraińców w telewizji, online, czy podczas wieczornych wiadomości. Ja jednak widziałam tych ludzi, mijając stację kolejową… tak wielu z nich. Małe dzieci, dorosłych, zwierzęta…”

“Zaczęłam od pomagania przy noclegu. Mieliśmy do zaoferowania pokój w mieszkaniu mojej mamy niedaleko stacji kolejowej. Później napisałam post na Facebooku. Gościliśmy 2 rodziny, które zostały do nas skierowane przez wolontariuszy. Dwie mamy, ich dwie córki i pies. Gdy ich przyjęliśmy, rozmawialiśmy ze sobą. Powiedzieli, że nigdy wcześniej nie podróżowali na tak dużą odległość, ale nie widzieli innego wyjścia i zdecydowali, że przyjadą do Polski. Tego samego wieczoru, napisał do mnie na Facebooku mężczyzna z Francji, że wraz ze swoją narzeczoną przyjeżdżają do Przemyśla, aby odebrać swoją dwunastoletnią córkę, która przyjeżdża z Ukrainy ze znajomymi znajomych. Para przyleciała z Francji do Warszawy, następnie nieznajomy zawiózł ich do Przemyśla, ale nie mieli gdzie się zatrzymać i nie wiedzieli kiedy ich córka przekroczy Ukraińsko-Polską granicę. Wtedy z mamą, zdecydowałyśmy, że ich przyjmiemy. Tamtej nocy spałam z mamą na podłodze w pokoju babci, żebyśmy wszyscy mogli się pomieścić.”

“Następnego dnia, mój chłopak odebrał z granicy tę dziewczynkę oraz dwie kobiety, które z nią podróżowały. Kobiety zostały u nas na noc, ale ja razem z moim chłopakiem musieliśmy wracać do Krakowa na studia. W Krakowie również gościłam dwie dziewczyny w moim wieku, ale niestety razem z chłopakiem i psem żyjemy w małym mieszkanku, i trzy dni to był maksymalny czas, jaki mogliśmy zaoferować.

“W tym samym czasie, wiele osób (głównie z Kanady i ze Stanów Zjednoczonych Ameryki) zaczęło pytać mnie, jak wygląda sytuacja przy granicy, czy jest bezpiecznie. Byłam wolontariuszką w akademiku mojego Uniwersytetu, gdzie obecnie mieszka około 120 Ukraińców, oraz w magazynie, gdzie Ukraińcy, którzy mieszkają w Krakowie, mogą wziąć jedzenie, kosmetyki, koce itd.

 

Wielu ludzi chciałoby pomóc fizycznie, ale nie mogą, ze względu na to, że żyją za granicą, wielu  nie ufa organizacjom charytatywnym czy fundacjom, nie chcą wydawać pieniędzy na to czego nie są do końca pewni. Z tego też względu, macocha mojego szwagra z Kanady postanowiła, że zbierze trochę pieniędzy od jej znajomych i rodziny, i wtedy ja będę mogła kupić niezbędne produkty dla Ukraińców.

 

Później zaczęłam o tym postować, pokazywałam wszystkie paragony, zdjęcia wszystkiego, co udało mi się kupić, i zaczęliśmy dostawać coraz więcej i więcej pieniędzy na ten cel, a także zaczęły przychodzić do mnie paczki od znajomych, w których znajdowało się wiele produktów przeznaczonych dla Ukraińców.

 

Zebraliśmy więcej niż 10.630.32 złoty = prawie 2500 dolarów. Otrzymałam około 25 paczek ze śpiworami, szamponami, szczotkami, bielizną, które zostały przekazane albo na stację kolejową, albo do magazynów na Daszyńskiego 16 lub na Dobra Szafę (Plaza) w Krakowie.

 

Pisząc tę notkę, zostało jeszcze 4636.51 złoty do wykorzystania, a dzięki wspaniałym ludziom ze Stanów Zjednoczonych, Kanady i Niemiec, udało nam się zakupić:

-       Papier toaletowy - 48 rolek

-       Ryż - 216 paczek

-       Makaron - 138 paczek

-       Kasza - 36 paczek

-       Płatki śniadaniowe - 40 paczek

-       Zupki błyskawiczne - 209 paczek

-       Warzywa w puszkach - 120

-       Ryby i mięso w puszkach - 46

-       Pasztet - 182

-       Kawa - 45

-       Sól - 10 kg

-       Mydło - 120

-       Detergent - 88

-       Małe woreczki do segregowania rzeczy - 1000

-       Woda - 198 butelek

-       Herbata - 4680 torebek

-       Sos do makaronu - 15

-       Jedzenie dla psów - 22

-       Jedzenie dla kotów - 20

-       Soczki - 204

-       Gryzaki owocowe - 24

-       Puree owocowe - 132

-       Banany - 44

-       Sok owocowy do herbaty - 8 l.

-       Herbatniki - 48

-       Sezamki - 27

-       Croissanty - 20

-       Batoniki musli - 50

-       Batoniki waflowe - 35

-       Chrupki kukurydziane - 20

-       Mleko - 36 litrów

-       Staniki - 52

-       Rajstopy - 4

-       Lakiery do paznokci - 21 (aby panie mogły się poczuć trochę bardziej zadbane)

Kilka dni temu, razem z siostrą i mamą stwierdziłyśmy, że dzieci także zasługują na beztroskę i normalne życie, dlatego też zakupiłyśmy produkty dla nich:

-       Plecaki - 123

-       Kukiełki zakładane na palce - 130

-       Certyfikaty adopcji zwierzaków - 123

-       Kolorowanki, kredki, temperówki - 123

-       Mokre chusteczki - 232 packages

-       Batoniki - 140

-       Pudrowe, słodkie bransoletki - 144

-       Push pop bubble fidgets - 62

Lada dzień skompletuję te plecaki i rozdam je dzieciom, które czekają wraz z rodzicami w kolejkach do konsulatu czy też do innych miejsc.”

 

“Proszę nie zapominajcie, że zawsze jest jakiś sposób, aby pomóc. Nie wszyscy z nas mogą zaoferować pieniądze, swoje mieszkanie, czy czas spędzony na wolontariacie, ale jestem przekonana, że każdy z nas może zrobić coś, nawet coś maleńkiego, teraz dla Ukraińców. A jest to naprawdę ważne.”

Wszystkich zainteresowanych wsparciem Ukraińców w potrzebie zachęcamy do kontaktu z Kają za pośrednictwem mediów społecznościowych, która chętnie podpowie jak można aktualnie pomóc.

Previous
Previous

FLEX Abroad - I edycja w Polsce

Next
Next

Inaczej nie oznacza źle