FLEX to więcej niż tylko wymiana
Rok w stanach nauczył mnie między innymi umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i wręcz rzucania się w nowe, niekomfortowe dla mnie rzeczy. Pamiętam dzień, gdy dostałam swój placement report. Wygooglowałam swoją miejscowość i jedyne co zobaczyłam to wielką wieże wodną i pola. Trafiłam do prawdziwie teksańskiego domu na dzwudziesto-sześcio hektarowej farmie z krowami i kurczakami. W pierwszym tygodniu mojego pobytu znalazłam skorpiona pomiędzy ubraniami w szafie i jaszczurkę na ścianie. Było to dla mnie kompletnie nowe doświadczenie, do którego musiałam się przystosować. Nie było łatwo na początku, jednak gdy patrzę wstecz nigdy nie zmieniłabym tego na nic innego. Pokochałam to miejsce i jestem ogromnie wdzięczna, że mogłam czegoś takiego doświadczyć.
Oprócz miejsca zamieszkania, rodzinę mam również zupełnie inną niż w Polsce. Czasem zdarza się, że host rodzina, chcę gościć dwóch exchange studentów i tak oto zyskałam siostrę, o której zawsze marzyłam i to jeszcze z innego kraju! Największy plus posiadania host rodzeństwa, jest taki, że zawsze ma się przyjaciela i kogoś na kogo możesz liczyć. Nikt inny nie zrozumie cię lepiej, niż uczeń z wymiany, który przechodzi przez dokładnie to samo co ty! Nasz rok dobiega końca, jednak obie wiemy, że to dopiero początek naszej znajomości. FLEX dał mi nie tylko drugie życie za oceanem, do którego zawsze mogę wrócić, ale również przyjaciół na całym świecie i odwagę do dalszego spełniania marzeń.
Dużo osób pyta mnie, „co lubisz w Stanach najbardziej?” Nie jest to łatwe pytanie, jednak coś o czym zawsze myślę to zdecydowanie szkoła. Nigdy nie pomyślałabym, że chodzenie do szkoły będzie dla mnie taką przyjemnością. Zawsze tyle rzeczy się dzieje, że nie ma czasu na nudę. W pierwszym semestrze byłam częścią cross country, czyli bieganie dystansowe, a później po zakończeniu sezonu przerzuciłam się na tenis. Jestem też zaangażowana w samorząd uczniowski, teatr i klub artystyczny. Wydaję mi się, że rzecz za którą będę tęsknić najbardziej to sporty i tak zwany „duch szkoły”. W Polsce oglądanie Koszykowski czy footballu nie było by takie interesujące jak tu. Amerykanie kibicują całym sercem i wiedzą jak się świetnie się bawić na meczach. Uwielbiam to jak biorą sport na poważnie i pracują ciężko na progres. Tenis jest czymś, czego nigdy wcześniej nie próbowałam.
Zakocham się w tym sporcie i już teraz wiem, że na pewno będę kontynuować granie w Polsce. Bycie częścią drużyny jest zdecydowanie jednym z najlepszych doświadczeń mojej wymiany. Poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, którzy zawsze byli ogromnym wsparciem i motywatorem. Nigdy nie zapomnę jednego turnieju, gdy w 30 stopniach Celsjusza grałam swój finałowy mecz o 3 miejsce. Cała drużyna zebrała się pod kortem, aby mi kibicować. Mecz był dość ciężki i długi, ale finalnie udało mi się wygrać jednym setem. Było to niezapomniane uczucie. Popłakałam się ze szczęścia.