Rok wymiany Karoliny
“Gdy przyjechałam do Houston, wszystko wydawało mi się ogromne - drogi, samochody, sklepy, a nawet porcje jedzenia! Po tym jak doświadczyłam Święto Dziękczynienia, Boże Narodzenie i Sylwester zrozumiałam, że wszystko jest większe w Teksasie. A kiedy już myślałam, że przywykłam do "rzeczywistości XXL", w drugim semestrze nadszedł czas na wizytę w największym parku rozrywki w San Antonio, w Centrum Kosmicznym NASA i największym na świecie Rodeo. Iii-haa!”
“Jednak chyba najfajniejszą rzeczą jaka mnie tu spotkała, jednocześnie zajmując sporą część mojego czasu była... szkoła! Amerykański high-school bardzo różni się od polskiego liceum. Pierwszą rzeczą która mnie zaskoczyła był oczywiście sam rozmiar szkoły - prawie 4000 uczniów w jednym przeogromnym budynku! Tutaj mogłam sama ułożyć sobie plan lekcji i wybrać interesujące mnie przedmioty - patofizjologię, kryminalistykę, chór czy zapasy. Pomimo tego, że codziennie miałam te same lekcje, to w planie nigdy nie było miejsca na nudę. Podejście nauczycieli jeszcze bardziej pomogło mi cieszyć się każdym dniem w szkole - byli oni zawsze chętni by nam pomóc, wysłuchać naszych opinii i wspierać nas we wszystkim, czego się podejmowaliśmy. Poznałam też naprawdę wielu cudownych przyjaciół, szczególnie podczas dodatkowych zajęć - na chórze, pływaniu i zapasach.”
“Najbardziej amerykańskim doświadczeniem był jednak sezon futbolu - zagrzewające do walki parady cheerleaderek, kibicowanie naszym futbolistom wraz z moimi znajomymi ze szkoły, robienie tak zwanych "mums" (dekoracji, które dziewczyny w Teksasie od zawsze przygotowywały dla futbolistów na szczęście... jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli - zaczęto prześcigać się kto zrobi największą "mum") i oczywiście "homecoming" - bal!”
“Każda chwila w Stanach była dla mnie niezwykła. Moja wspaniała rodzinka goszcząca zaopiekowała się mną jak własną córką i sprawiła, że poczułam się jak u siebie. Pożegnania są zawsze trudne, ale jestem pewna, że jeszcze przyjadę w odwiedziny do Houston, by powitać moją Amerykańską rodzinę i przyjaciół teksańskim pozdrowieniem "howdy"!”